Aktualizacja: 18 października 2021
Jeszcze do niedawna zasady tworzenia dobrze klikających się postów były proste: twórz krótkie komunikaty, dodawaj emotikony, pamiętaj o zadawaniu pytań i wciąganiu do rozmowy, a także o frazach nawołujących do działania, twórz ciekawe grafiki. Dziś można kurczowo trzymać się tych wszystkich elementów i mieć praktycznie zerową oglądalność.
Co się stało? Powód jest bardzo prozaiczny: Mark Zuckerberg postanowił wrócić do korzeni Facebooka (który ma łączyć ludzi), w efekcie czego algorytm platformy promuje treści udostępniane przez osoby prywatne i obcina zasięgi organiczne fanpage’y firmowych. Oznacza to, że tylko niewielki procent Twoich fanów widzi to, co publikujesz. Co gorsza, spadki zasięgów stają się samonapędzającym się kołem, bo jeśli Twoi fani nie angażują się pod Twoimi postami, Twoje komunikaty wyświetlają się im coraz rzadziej, aż w końcu przestają je w ogóle widzieć. Bardzo łatwo to zresztą sprawdzić. Zaloguj się na Facebooku i zacznij przeglądać newsfeed: ok. 90% postów będzie pochodziło od Twoich znajomych lub z grup, do których należysz. Pozostałe treści będą treściami sponsorowanymi (posty te pod nazwą fanpage’a posiadają oznaczenie Sponsorowany), ewentualnie ze stron, na których spędzasz najwięcej czasu i na których najczęściej się angażujesz (lajkując, komentując, udostępniając, oglądając filmy).
Dobra wiadomość jest więc taka, że brak zainteresowania Twoimi pomysłami nie wynika z tego, że podobają się one tylko Tobie, ale z tego, że widzi je niewielki procent Twoich fanów. Zła jest jednak taka, że wkładanie ogromu pracy w posty, które będą niosły się wyłącznie organicznie, nie ma większego sensu.
Jeśli więc myślisz, że kreatywność to klucz do sukcesu w social mediach, a świetnie dopracowany post dotrze nie tylko do Twoich fanów, ale też do tysięcy użytkowników Facebooka, masz tylko częściowo rację.
Czy można coś z tym zrobić? Czy są jakieś skuteczne sposoby na zwiększenie zaangażowania fanów, bez sięgania po budżet reklamowy? Otóż są. Przygotowaliśmy dla Ciebie kilka przykładów popartych konkretnymi cyframi, dzięki którym dowiesz się, co możesz zrobić lepiej.
Marki, szczególnie te skierowane do pasjonatów (podróży, biegania, siłowni), lubią inspirować. Zachęcają do odkrywania nowych miejsc, poznawania nowych ludzi, do tego, by żyć odważnie i pełną piersią. Pokazują, jakie przygody można przeżyć w ich obuwiu czy odzieży, co niesamowitego można zrobić, wykorzystując ich sprzęt. I słusznie, bo taki rodzaj contentu bardzo dobrze się sprawdza.
O czym trzeba jednak pamiętać? Tworząc treści zastanów się, czy Twoje marzenia na pewno są marzeniami Twoich fanów. Co więcej, upewnij się, że tematy, na które chcesz rozmawiać, są im dobrze znane – bo tylko wtedy będą mogli (i będą chcieli) włączyć się do dyskusji!
Przykład
Marka Elbrus (65 tys. fanów) oferuje odzież, obuwie i akcesoria dla fanów turystyki górskiej oraz sportów zimowych. Na swoim fanpage’u publikowała cykl, w którym pokazywała najpiękniejsze szlaki trekkingowe, ośrodki narciarskie czy najbardziej oryginalne schroniska z całego świata. Zdjęcia zapierały dech w piersiach, a same miejsca były w większości tak magiczne, że… od razu chciałoby się spakować plecak i wsiąść do samolotu.
Fani lajkowali wpisy, ale zazwyczaj nie angażowali się pod postami. W ramach odświeżenia komunikacji cykl o charakterze światowym został zamieniony w cykl „Polska jest piękna” i poświęcony szlakom górskim w Polsce. Fani otrzymali temat, który nie tylko kochają, ale też świetnie znają ze swojego własnego doświadczenia.
Efekt: fani chętnie udostępniali posty, a w komentarzach dzielili się doświadczeniami i zdjęciami z własnych wycieczek.
Paweł Tkaczyk w książce „Zakamarki marki” pisze o czymś, co nazywa strategią księżyca (czy też efektem halo). O co chodzi? Mówiąc krótko: chcąc wyróżnić swoją markę, zwrócić na nią uwagę, podnieść jej wartość w oczach odbiorców, możesz użyć światła odbitego od innych znanych marek/osób. Strategia ta bazuje na naszej skłonności do nadawania informacjom wartości na podstawie otaczających je informacji. Co może być takim punktem zaczepienia? „Menu tworzymy przy współpracy z Magdą Gessler” czy „pyszne wadowickie kremówki – przysmak papieża Polaka”. Nie sprzedajesz kremówek i nie stać Cię na reklamę, w której pojawi się znany specjalista? Nie szkodzi.
Przykład
Bielszczanie kochają swoją miejscowość, są dumni z tego, że jej piękna zabudowa jest porównywana do Wiednia (Bielsko-Biała jest nazywane nawet Małym Wiedniem). Galeria Sfera chętnie sięga po te pozytywne konotacje. Odwoływanie się do historii, architektury, piękna miasta w przypadku Galerii Sfera jest zresztą jak najbardziej uzasadnione. I nie chodzi tu bynajmniej o lokalizację. Galeria powstała bowiem na terenie starych, zniszczonych zakładów włókienniczych (ważnej części historii miasta), częściowo zachowując i odnawiając piękne fasady budynków, w większości tworząc własne obiekty, jednak w sposób inspirowany miejską architekturą i mocno wpisujący się w tkankę miasta.
Galeria Sfera w swoich postach pokazuje, że jest integralną częścią miasta, jego historii i zwyczajów, a nie tworem sztucznym, wrzuconym w miejską architekturę.
Efekt? Choć Galeria Sfera ze swoimi 66 tys. fanów nie pojawia się nawet w pierwszej dwudziestce centrów handlowych z największą liczbą fanów, jej posty cieszą się jednym z największych zainteresowań, dzięki czemu pod względem Zaangażowania w raportach dostępnych na stronie Sotrendera regularnie pojawia się ona w pierwszej dziesiątce, a nawet piątce.
Marki do promocji swoich produktów bardzo lubią wykorzystywać znane i lubiane twarze, nawet jeśli te twarze niewiele mają wspólnego z ich przekazem, mało tego, bywają przyłapywane na korzystaniu z produktów konkurencji. Jeśli CR7, jeden z najlepszych piłkarzy w historii, pojawia się w materiałach sklepu piłkarskiego, jest to sprawa jak najbardziej zrozumiała (każdy chce grać jak CR7 i mieć takie same buty!). Jeśli jednak bank chce, bym została jego klientką, bo reklamuje go znany aktor, moje odczucia są co najmniej mieszane (jakie kompetencje ma popularny aktor, bym mogła zawierzać jego finansowym wyborom?).
Wróćmy jednak na ziemię. Nie każdego stać na to, by w jego reklamie pojawił się CR7 jego branży. Mało tego, nie każdego stać na to, by zrobić reklamę/film promocyjny. Na wszystko jest jednak rada, bo w przypadku ambasadorów możesz pójść w zupełnie innym kierunku i to z korzyściami dla Twojej marki. Wystarczy że w roli ambasadorów postawisz swoich najwierniejszych klientów.
Co to da? Całkiem sporo!
→ Klienci poczują się docenieni, wyróżnieni. Jeśli klient dzięki Twojej marce czuje się jak gwiazda, możesz mieć pewność, że wróci po więcej!
→ Zyskasz realnych obrońców dla Twojej marki. O ile nie masz co marzyć, że CR7 włączy się w dyskusję pod Twoim postem i napisze „oni mają naprawdę świetną jakość; te buty strzeliły niejedną zwycięską bramkę; gorąco polecam”, o tyle możesz mieć pewność, że klient-ambasador chętnie będzie „walczył” u Twojego boku, gdy w Twoich kanałach pojawią się trolle.
→ Zyskasz całkowicie darmową reklamę. CR7 z pewnością nie będzie nosił Twoich produktów za darmo. Klienci jeszcze za nie zapłacą.
→ Zwiększasz wiarygodność. Kiedy oglądamy reklamę, z jednej strony dajemy się jej przekonać, ale z drugiej wiemy, że to wszystko opłacona fikcja, niekoniecznie mająca wiele wspólnego z rzeczywistością. Kiedy oglądasz zdjęcia klientów, czytasz ich komentarze pod postami, wiesz, że naprawdę kochają markę (w innym przypadku nie dodawaliby swoich zdjęć z jej produktami, bo i dlaczego?!).
Przykład
Jak zamienić klientów w ambasadorów?
Możesz to zrobić na szereg sposobów.
A. Zachęć ich do chwalenia się tym, co udało im się zrobić dzięki Twoim produktom, jak robi to Szkółka Krzewów Ozdobnych Pudełek-Iłowa (liczba fanów: 2 tys.).
B. Jeśli Tworzysz produkty dla pasjonatów, możesz ich zachęcić do nadsyłania swoich zdjęć z treningów czy startów w zawodach, tak jak marka arena (liczba fanów: 472 tys.).
C. Nawet najpiękniej zaprezentowane packshoty produktów nie będą miały takiej siły rażenia jak zdjęcie produktu na klientce. Właśnie dlatego marka odzieży biegowej Nessi Sportswear coraz rzadziej sięga po zdjęcia z profesjonalnych sesji, a coraz częściej pokazuje swoje kolorowe produkty na fankach (liczba fanów: 54. tys.).
Jeśli Twój produkt jest nowy i ma go niewielka grupa osób, dobrym pomysłem na jego zaprezentowanie szerszej grupie odbiorców jest zorganizowanie konkursu. Osób chętnych do wygrania atrakcyjnych nagród w sieci nigdy nie brakuje. Właśnie. I to sprawia, że konkursy mogą być nie tylko świetnym pomysłem, ale i pułapką, która do niczego nie prowadzi.
Organizując konkursy, pamiętaj o kilku kwestiach:
A. Zadbaj o odpowiedni próg wejścia
Wydaje Ci się, że Twój produkt jest tak niesamowity, że może go wygrać tylko osoba, która będzie w stanie pomnożyć w pamięci 2578945 przez 6772798274985 podniesione do kwadratu. Aaaa, i to w czasie nurkowania. Wspaniale, tylko jakie korzyści przyniesie to Tobie? No, chyba że chodzi o to, by w konkursie wzięło udział 0 osób, a produkt pozostał u Ciebie. W takim wypadku to strzał w dziesiątkę. W innym przypadku to strzał w stopę.
Jeśli w konkurs ma się zaangażować jak najwięcej osób, pytanie musi być na tyle proste, by każdy mógł na nie bez problemu odpowiedzieć (bez szukania w sieci, bez dokonywania zakupu, bez wykonywania dodatkowych zadań!).
B. Odsiej „konkursowiczów”
W sieci dynamicznie rośnie liczba osób „specjalizujących się” w konkursach. Są one zapisane do wszystkich możliwych grup związanych z konkursami, na bieżąco śledzą strony dodające aktualne konkursy, dzień zaczynają od filtrowania Facebooka po haśle konkurs. Takie osoby bardzo chętnie zostawią ciekawy komentarz pod Twoim postem, udostępnią Twój post (nawet jeśli ich o to nie poprosisz), ale najprawdopodobniej nigdy nie kupią Twojego produktu.
Jeśli chcesz, by w konkursie brali udział tylko realni fani Twojej marki, powiąż zadanie konkursowe z Twoimi produktami. Możesz np. zrobić konkurs zdjęciowy, w którym konieczne będzie pokazanie, jak klient używa Twojego produktu.
C. Działaj zgodnie z zasadami
Na Facebooku widzisz mnóstwo konkursów działających na zasadzie: polub stronę, udostępnij post, oznacz 3 osoby? Być może zdarzyło Ci się brać w nich udział. Być może też wydaje Ci się, że są one świetnym pomysłem (nie wymagają wymyślania zadań konkursowych i angażują bardzo dużo osób!). Niestety, konkursy, w których uczestnik MUSI coś polubić, udostępnić, oznaczyć są niezgodne z regulaminem Facebooka. Jeśli więc nie chcesz, by pewnego pięknego dnia Twój fanpage nagle zniknął z facebookowego poletka, lepiej nie działaj w wirtualnej szarej strefie.
Produkty, które sprzedajesz są bardzo drogie i nie masz możliwości zrobienia konkursu? Nic nie szkodzi, bo dawanie klientowi czegoś specjalnego nie musi mieć wyłącznie wymiaru materialnego. Co jeszcze możesz mu zaproponować? Swoją wiedzę.
Jesteś trenerem? Stwórz uniwersalny plan treningowy na miesiąc. Dietetykiem? Przygotuj pdf’a z kilkoma fit przepisami na desery. Sprzedajesz rowery? Możesz opracować krótki poradnik serwisowania roweru. Prowadzisz klub muzyczny? Twoim klientom na pewno przyda się kalendarz imprez na najbliższy kwartał. Pomysłów jest całe mnóstwo.
Oto jeden z nich, w wykonaniu marki naturalnych koktajli proteinowych, Eco&Fit.
Dobry dowcip jest jak lampka dobrego wina: potrafi rozładować sytuację, zrelaksować, zacząć dyskusję. Urodzony opowiadacz kawałów na drętwym przyjęciu jest jak woda na pustyni: bezcenny. Na Facebooku humor działa podobnie: jeśli masz kiepski dzień, chętnie obejrzysz kilka filmików z serii funny failures compilation (wywrotki na wysokich obcasach, upadki na lodzie, wywrotki dzieci). Nawet jeśli pojawiłeś się na Facebooku w ściśle określonym celu (chcesz sprawdzić co u znajomych, szukasz recenzji restauracji), zabawne treści wiralowe zawsze zatrzymują Twój wzrok na dłużej. I właśnie dlatego: nie bój się humoru na Facebooku.
Stosując go na swoim fanpage’u pamiętaj tylko o kilku zasadach:
Przykład z fanpage’a Z miłości do wina
RTM, czyli real time marketing to komunikaty, które nawiązują do aktualnych, popularnych wydarzeń. Być może słyszałeś (lub nawet je widziałeś!) o znakomitych kreacjach stworzonych przez marki w związku ze startem ósmego, finałowego sezonu Gry o tron. Być może dotarła do Ciebie opowieść o jednej z najgłośniejszych akcji RTM w wykonaniu Volvo (Mieszkaniec Warszawy poirytowany mailami od firmy dotyczącymi nowości w ofercie wysłał do Volvo wiadomość na Facebooku o tym, że wybiera się na paintball. W zamierzeniu miało być to działanie o charakterze: ząb za ząb, czyli Wy wysyłacie mi wiadomości, które mnie nie interesują, więc ja zrobię to samo. W odpowiedzi marka zamieściła post, w którym zaproponowała autorowi wiadomości bezpłatne wypożyczenie samochodu na weekend – by mógł komfortowo dotrzeć na zapowiedziany w wiadomości paintball).
Twoi fani nie oglądają Gry o tron? Nie stać Cię pomysły takie jak akcja Volvo? Nie masz sztabu pracowników, dzięki którym reakcja na wydarzenie będzie miała miejsce faktycznie w czasie aktualnym? Wykorzystaj cykliczne wydarzenia, do których będziesz mógł przygotować się nieco wcześniej, np. zmianę czasu, tak, jak zrobiono to na fapage’u Z miłości do wina.
1.
Jak coś jest do wszystkiego… jest do niczego. Próbując dotrzeć do wszystkich, rozmywasz swój komunikat i tak naprawdę nie docierasz do nikogo. Tworząc swoje posty, musisz zatem pamiętać, że każda branża jest inna, a klienci – w zależności od wieku, płci, statusu majątkowego, miejsca zamieszkania, zainteresowań, przekonań – oczekują od marek czegoś innego. Inaczej będziesz mówić do nastolatków, którym chcesz sprzedać owocowy napój, inaczej do osób, którym oferujesz drogie, zaawansowane rozwiązania technologiczne. To, co sprawdzi się w grupie młodych kobiet, kochających modę i lubiących się wyróżniać, nie będzie pozytywnie odbierane wśród kobiet, dla których priorytetem jest ekologiczny tryb życia i idea zero waste. Mówiąc krótko, nie ma jednej idealnej recepty, która sprawdzi się zawsze i wszędzie. Co to oznacza dla Ciebie? Dwie rzeczy: musisz dobrze poznać swoją grupę docelową i nie bać się eksperymentować.
2.
Optymalizuj ilość wpisów, tzn. dostosuj częstotliwość publikacji do branży, w jakiej działasz i ilości materiałów, jakimi dysponujesz. Nie twórz postów na siłę, bo zarówno Ty, jak i Twoi fani stracicie tylko czas (Ty na ich wrzucanie, Twoi fani na czytanie treści, które ich nie interesują). Z drugiej jednak strony – jeśli masz sporo do powiedzenia, niech nie hamują Cię wytyczne w stylu „najlepiej publikować co dwa dni”, bo to nieprawda. Jeśli masz restaurację, Twoi fani z całą pewnością chętnie poznają danie dnia czy nowy deser wymyślony przez szefa kuchni. Jeśli jednak sprzedajesz panele słoneczne, tworzenie zabawnych memów ze słońcem w żaden sposób nie przełoży się ani na budowę wizerunku firmy, ani na zwiększenie zakupów.
3.
Wrzucaj grafiki w odpowiednich wymiarach. Tylko wtedy zyskasz pewność, że będą one dobrze się wyświetlały użytkownikom. Pamiętaj także, że coraz więcej osób przegląda Facebooka ze smartfona, stąd też najlepiej sprawdzą się grafiki pionowe (zajmują one większą powierzchnię w newsfeedzie, więc trudniej je przeoczyć). PS. Sprawdź czy Twoje cover photo na smarfonie prezentuje się tak samo dobrze jak na laptopie.
4.
Odpowiadaj na komentarze. Jeśli stworzysz posta, który zachęci widzów do dyskusji, pamiętaj, by nie pozostawiać ich samych sobie. Komunikacja musi być dwukierunkowa: tak samo jak Ty czekasz aż ktoś skomentuje Twój wpis, tak samo komentujący oczekuje, że Ty również do niego się odezwiesz. Nikt nie lubi być ignorowany, więc jeśli nie chcesz stracić komentujących fanów, dbaj o to, by zawsze otrzymali odpowiedź – nawet jeśli będzie to tylko uśmiechnięta buźka.
5.
Jeśli dysponujesz materiałami filmowymi, wrzucaj je bezpośrednio na Facebooka, zamiast udostępniać link do kanału na YT. Facebook nie lubi, gdy ruch jest wyprowadzany poza portal, więc takie rodzaje postów na Facebooka momentalnie mają znacznie mniejsze zasięgi.
6.
Analizuj. Jeśli chcesz wiedzieć, kto odwiedza Twój fanpage, które posty są najchętniej lajkowane/komentowane, analizuj. Korzystaj ze statystyk udostępnianych przez Facebooka oraz Google Analytics.
7.
Zapraszaj do polubienia strony osoby, które zalajkowały posty. To bardzo prosty trik, który pozwoli Ci pozyskać nowych fanów w bezpłatny sposób. Wystarczy, że klikniesz w lajki pod Twoim postem, a rozwinie się szczegółowa lista osób, które zareagowały na wpis. Przy każdej z nich znajdziesz komunikat Polubione (osoba lubi już Twoją stronę) lub Zaproś (klikając ten przycisk, zaprosisz daną osobę do polubienia strony).
Jeśli czytałeś mój poprzedni artykuł o tym dlaczego warto zatrudnić Specjalistę ds. Social Media to być może zastanawiasz się na co zwracać uwagę podczas rekrutacji i jakimi cechami powinna charakteryzować się osoba odpowiedzialna za media społecznościowe. W tym artykule pokażę Ci co jest ważne na tego typu stanowisku i czego powinieneś oczekiwać od kandydatów.
Nie masz czasu ani pieniędzy na zabawę w Social Media? Traktujesz media społecznościowe jako zło konieczne i zadania do wykonania pomiędzy innymi ważniejszymi obowiązkami? Zatem ten artykuł się właśnie dla Ciebie. Dowiesz się z niego co możesz zyskać zatrudniając specjalistę ds. Social media i dlaczego powinno to być osobne stanowisko. Powiem Ci także jak znaleźć taką osobę i co powinno należeć do jej obowiązków.
Jeśli masz już świadomość siły social mediów i pozytywnych aspektów płynących z promowania swojej marki w mediach społecznościowych, czas na kolejny krok. Załóż Facebook Business Managera i efektywnie zarządzaj działaniami marketingowymi z jednego miejsca!
Jeśli prowadzisz na Facebooku fanpage'a sklepu internetowego i nie posiadasz zainstalowanego piksela, prawdopodobnie tracisz dużą część pieniędzy, która mogłaby trafić na Twoje konto. Dlaczego? Pozwól, że wytłumaczę Ci, czym w ogóle jest piksel Facebooka. Następnie opowiem Ci, do czego służy, a na końcu pomogę go zainstalować, abyś zarabiał więcej. To co, zaczynamy?
Co mówią o nas klienci